Artystyczna dusza jest w każdym z nas. Czasem jest silna i dominuje nad człowiekiem, innym razem jest ukryta i wymaga naszego świadomego wsparcia, aby ją odsłonić. Jednak by to uczynić, potrzebne są dwa kluczowe elementy, ziarnko pomysłu oraz krople odwagi, które wypływając z regularnością, pozwolą odpowiednio ożywić idee, dając nadzieję na wzrost i rozkwit.
W moim przypadku artystyczna gotowość i chęć działania była uśpiona. Widocznie czekała na odpowiedni monet, aby się obudzić i uwolnić. Bodziec do rozmyślań przyszedł dość nieoczekiwanie, gdy pierwszy raz zobaczyłem konstrukcie kinetyczne. Było to jak prawdziwe odkrycie, choć w tamtym momencie ciężko było jeszcze powiedzieć, co tak naprawdę zostało ujawnione. Siła rażenia wystarczył jednak aby rozpalić kuszącą ideę tworzenia.
Niedługo później pojawiła się odwaga, choć dla większości towarzyszy mojego życia, zamiary budowy kinetycznych konstrukcji był dość surrealistyczny i dziwny. Wbrew wszystkim rozpoczęło się wielkie odkrywanie tajemnicy i tajników sztuki kinetycznej. Jednak pozorna prostota konstrukcji zaczęła piętrzyć coraz to nowe trudności. Wpływ siły przyciągania, znanej i rozumianej od dzieciństwa był oporny na fantazyjne naginania.
Pierwsze konstrukcje były rachityczne w swym wyglądzie oraz niezgrabne w wykonaniu. Z czasem jednak pojawiły się drobne sukcesy, a każdy kolejny projekt przynosił więcej. Więcej zadowolenia, więcej wyczucia, jak również więcej pomysłów na nowe wyzwania. Teraz gdy kolejne moje rzeźby budzą się do życia a wewnętrzna energia zaklęta w metalowych ramach i szklanych kulach przechodzi na widzów, z sentymentem wspominam moment, w którym moja ciekawość zamieniała się w pasję.